[USA] Dziennik z podróży, dzień dwunasty

Koniec tygodnia postanowił nie przynosić niespodzianek. To miło z jego strony, zmian chwilowo mi wystarczy, czuję głęboką potrzebę ponudzenia się choć przez kilka dni.

Wieczór szybko mi zleciał na rozmowie z moim współlokatorem – o tolerancji, sposobie pojmowania świata przez ludzi w różnych regionach świata, o wolności amerykańskiej kontra europejski socjalizm itp. Dość ciekawie się słucha kogoś, kto spory kawał świata zwiedził i potrafi rozsądnie i w miarę obiektywnie porównać sytuacje. Cieszy mnie, że w czasie tych rozmów potwierdził sporo moich spostrzeżeń, w szczególności to, że Ameryka twki jeszcze pod koniec poprzedniego wieku. Jak mu powiedziałem, że spodziewałem się czegoś innego, supernowoczesnego, to się tylko zaśmiał, że Ameryka jest dobra we wciskaniu kitu (bullshitu).
Swoje myśłi na powyższe tematy, w szczególności wolność vs wolność socjalna opiszę później, jak głowa nie będzie mi opadała na klawiaturę.

W czasie rozmowy bardzo spodobało mi się jego typowo Amerykańskie nastawienie “zrobić”. Podzieliłem się moją szaloną wizją podróży przez Stany na co dostałem zachęte oraz garść praktycznych pomyśłów i rozwiązań, włącznie z propozycją modelu samochodu – rozsądnej wielkości, idealny dla dwóch osób. A potem porozmawialiśmy jaki to dobry sposób, żeby poznać naprawdę ciekawych ludzi. Ani słowa o potencjalnych kłopotach czy przeszkodach. Chciałbym, żeby wyrobił mi się odruch, że przeszkody to coś co się rozwiązuje, a nie pielęgnuje i obchodzi. W tej chwili muszę dochodzić do tego na drodze świadomej analizy, tutejszy stan umysłu przyjmuje to domyślnie. Tego można Ameyrkanom zazdościć bardziej niż autostrad czy programu kosmicznego (które prawdopodobnie są konsekwencją powyższego).

Kończe na dziś zostawiając trochę niedosytu (podobno to pierwsza zasada komików – zostawić widzów tak, by chcieli więcej. Wychodzi mi to naturalnie, za wyjątkiem osób które się znudzą albo tych, które jednak mają dosyć). Dalsze przemyślenia będą jutro lub pojutrze, zależy jak długo zabawie na konferencji. Teoretycznie afterparty kończy się o 11pm, ale nie wiem czy wizja 14h z bandą nerdów nie wykończy mnie na tyle, że będę wiał wcześniej.
Wydrukowałem 48 wizytówek, mam nadzieję, że mi ich nie wystrarczy. Z tego też powodu przeniosłem polskojęzyczne wpisy na blogu na osobną podstronę.

Miłego weekendu!

Published
Categorized as USA

By mgorecki

http://mgorecki.net/index.php/about/

2 comments

  1. Tak, właśnie. Podejście do przeszkód, że to jest coś co się pokonuje, a nie pielęgnuje, to jest to czego nam Polakom brakuje! Oczywiście nie wszystkim, ale uogólniając, a uogólnienia są najgorsze, nawet gorsze od statystyki, co potwierdza 78% respondentów :P.

  2. No to ja niestety jestem Polakiem do cna ;) Wszystko jest do dupy, chyba, że udowodni, że jest inaczej.

Leave a comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *