W ciągu ostatnich dwóch i pół tygodnia przeleciałem na inny kontynent, kupiłem i ubezpieczyłem samochód, znalałem dom do wynajęcia, założyłem konto w banku, kupiłem kupę mniej lub bardziej potrzebnych gratów, nauczyłem się okolic zachodniego Bostonu, pozwiedzałem kilka ciekawych miejsc, skręciłem biurko (do połowy, ale stoi samo), znalazłem dobry antykwariat, byłem na dwóch koncertach, w urzędzie i w rezerwacie nad rzeką, wysiedzialem 88h w “pracy”. Sprawdziłem plan – mimo niespodzianek wszystko wygląda tak jak być powinno! Całkiem kurde nieźle! Unosząc się na fali samozadowolenia usypiam…