W Stanach Zjednoczonych życie opiera się o pieniądze, a wyznacznikiem praworządności jest historia kredytowa. Jako pełnoprawny posiadacz numeru SSN postanowiłem się włączyć w tę ich zabawę i nabudować sobie historię. W tym celu wybrałem się do banku i wystąpiłem o kartę kredytową. Bank do mojej prośby się przychylił, ale pod jednym warunkiem – wpłacę jako zastaw równowartość wysokości kredytu na karcie.
Rozwiązanie zaproponowane mi przez mój bank jest genialne i dowodzi, że amerykanie osiągnęli najwyższy poziom ewolucji bankowej – mój bank zabiera mi mój $1000 jako zastaw, a w zamian daje mi kartę kredytową z limitem $1000. Od tej chwili mogę pożyczać od banku moje pieniądze, za co bank naliczy sobie 20.24% odsetek (24% gdy wypłacę swoją gotówkę). Za ten przywilej muszę zapłacic opłatę abonamentową w wysokości $39 rocznie oraz ewentualną serię kar umownych, gdybym nie spłacił karty w terminie. RE-WE-LA-CJA!
To nie jedyna niespodzianka finansowa, która spotkała mnie w tym tygodniu. Po ponad dwóch miesiącach otrzymałem zaległą wypłatę – duży, soczysty czek! Po zrobieniu kopii w celu archiwalnym poszliśmy uroczyście złożyć wyżej wymieniony papierek w bankomacie. Czek został zeskanowany, a suma prawidło rozpoznana przez komputer. Radośnie potwierdziłem, wyjechał wydruk z potwierdzeniem i dodatkową informacją, że… na moje konto wpłynęło $100. Kolejne $4900 zostaną wpłacone po pięciu dniach, a reszta czeku po dziesięciu. Dostałem pensję, a tak jakbym jej nie miał, za to bank weźmie sobie moje odestki. Cudownie.
Mój upragniony czek, mimo swojej wielkoliczbowej słodkości, zawierał całkiem poważną łyżkę dziegciu – nie zawierał wyngrodzenia za nadgodziny, które zgodnie z prośbą managera wpisywałem do raportów. Napisałem do firmy z pytaniem gdzie się moje pieniążki zgubiły. Odpowiedź była prosta: Twoje stanowisko jest zakwalifikowane jako niepodlegające wypłacie nadgodzin. Tak, ten idiotyczny kraj posiada prawny mechanizm pozwalający nie płacić za pracę, a ludzie rozliczni w ten sposób nazywane są Exempt Employees. Ten sam mechanizm pozwala pracodawcy wymagać pracę w takim zakresie czasu jaki jest konieczny do pełnej realizacji zadania, czytaj: tyle ile mają ochotę. Dowiedziałem się o tym w dniu, gdy siedziałem w biurze 17h, po których pojechałem do domu na 3h snu i kolejną 15h zmianę. Mój pracodawca wystawi klientowi fakturę za 32h mojej pracy, a ja dostanę zapłatę za 16h i maila z podziękowaniem. Od kilku dni nie przestaję myśleć o Bajeczce Babci Pimpusiowej Andrzeja Waligórskiego:
Niedźwiedź i chomik
Chomik zbierając plony, do swej norki ganiał,
A obok dobry niedźwiedź chomika ochraniał,
Potem zjadł mu te plony, wytarł łapą mordę,
Wydupczył biedne zwierzę i przypiął mu order.
a miało byc tak pieknie, american dream :)
Szczerze współczuję… Miało być tak pięknie, a wyszło gorzej niż zwykle… ;-)
Jest american dream – mozna pracowac od rana do wieczora i oddnosic “sukces”. Ja juz przeszedlem na mentalnosc poludniowa albo wrecz popoludniowa, wiec troche mnie to nie kreci :P
handicapped by … ;)
MG jesteś skarbnicą wiedzy :) ten wpis podsunął mi pomysł na świetny biznes :D teraz tylko muszę się dostać do Stanów żeby go wdrożyć, bo w Europie to nie przejdzie..ale można być bogatym !
Pomysl oparty na wyzysku? Tu trzeba rewolucje zrobic, edukowac ludzi o ich prawach, a nie korzystac z ich naiwnosci!
Czyżby wpuścili konia trojańskiego?
Moze to wplyw Bostonu, w ktorym rodzil sie bunt przeciw ekslopatacji niewolnikow, sam nie wiem. Wiem, ze to nie jest sprawiedliwe. Wiesz, ze w niektorych stanach placa minimalna dla osob otrzymujacych napiwki wynosi $0/h. ZERO! Mozna legalnie nieplacic nic!
Nie mam pewności, ale wydaje mi się, że w ogóle nie powinno być czegoś takiego jak płaca minimalna. Więc tu akurat chwilowo nie mam nic przeciwko :)
A w jaki sposob bys ratowal ludzi (20% populacji?), ktorych ratuje to przed smiercia z glodu?
Nie no, zaraz. Na pewno przed śmiercią z głodu nie ratuje ich instytucja płacy minimalnej.
Chroni ich przed praca za 1.5PLN/h, co jest dosc bliskie zaglodzeniu.
Nb. polska płaca minimalna to 1386 zł brutto, czyli netto koło 1000 (przy założeniu pracy na etacie i odprowadzania PIT, ZUS i NFZ) – ja naprawdę nie wiem, jak można za tyle wyżyć, u mnie czynsz, prąd i gaz to już jest ponad 800 zł, a prąd i gaz mają właśnie ostro zdrożeć.