[USA] Pokazy lotnicze Rhode Island Air Show 2011

Jedna rzecz, która Amerykanie naprawdę potrafią robić doskonale, to rozczarowywać. I to niekoniecznie z tego powodu, że robią coś źle, ale dlatego, ze za dużo się przechwalają i nabudowują rozdmuchane oczekiwania, których nie są w stanie spełnić. Przez butne zaklinanie rzeczywistości wszystko tu działa gorzej niż się można spodziewać – termin realizacji zamówienia wydłuża się magicznie po podpisaniu umowy, jedzenie jest ładne tylko na pudełku, administracja publiczna rozpatruje wnioski przekraczając maksymalny czas, poczta dostarcza przesyłki zawsze dwa dni później niż powinni, karty kredytowe zgodnie z obietnicą można dostać, ale pod zastaw własnej gotówki itd, itp. A to naprawdę nie jest zły kraj, wręcz przeciwnie – jest tu prawie wszystko pod ręką, konsument ma prawa do wszystkiego, a wielkie obszary przyrody cieszą każdego (chyba, że się naczytał, że USA to kraj rozwinięty, zurbanizowany, pełny metropolii i życia kulturalnego). Ostatni weekend dopisał kolejny rozdział tej opowieści…

W niedzielę wybraliśmy się na pokazy lotnicze Rhode Island Air Show 2011 organizowane przez National Guard w bazie Quonset. Jest to, według zapowiedzi, jedna z największych tego typu imprez w kraju. Głównymi bohaterami imprezy miał być oficjalny zespół akrobacyjny Marynarki Amerykańskiej – Blue Angels. Cała impreza, zupełnie nietypowo, była darmowa z dobrowolną opłatą $10 na rzecz szpitala dziecięcego.
Historia pokazuje, że wojsko amerykańskie wkracza do akcji albo za wcześnie, albo za późno. Tym razem zdecydowali się na wariant drugi – i po odśpiewaniu hymnu rozpoczęli pokaz drobne 30 minut po czasie. Program sprzedawany przez organizatorów rozjeżdzał się z planami (np. według drukowanego planu zakończenie o 3:30, a wg. strony o 4:30) oraz z rzeczywistością, która nie pasowała ani do jednego, ani do drugiego. Część planowanych występów się nie odbyła, a prentacje były przeplatane długimi okresami ciszy i zastoju, kiedy ktoś coś szykował, tylko nikt nie wiedział co.
Jednym z pokazów był występ akrobatyczny grupy Geico Skytypers, której popisowym numerem (któremu zawdzięczają nazwę) jest wypisywanie wielkich liter na niebie (przeważnie nazwy sponsora – firmy Geico). Prowadzący opowiadał z przejęciem na zmianę o sponsorze i jego produktach oraz o napisach – ze każda z liter jest tak duża jak Empire State Building, że są wypisywane ekologicznym dymem, zatwierdzonym przez Agencję Ochrony Środowiska itd. Jedynym felerem tego pokazu było to, że zespół nie wykonał napisu na niebie.
Gdy zbliżała się godzina 3:00, na scenę wyszedł przedstawiciel Blue Angels i zaczął przygotowywać nas do pokazu. Ostra wstawka w wykonaniu Ozzy’ego (“All Aboard” rozpoczynające “Crazy Train”), potem trochę wzniosłych, odczytanych z kartki, słów o doskonałości zespołu i… dziesięć minut ciszy. Gdy publika zaczynała już tracić cierpliwość prowadzący wyciągnął kolejną karteczkę i odczytał trochę więcej informacji o historii lotnictwa w marynarce wojennej, po czym nastąpiła jeszcze dłuższa cisza, w czasie której uwagę przykuwały nisko latające mewy oraz sam prowadzący, który stał absolutnie bez ruchu.
Loty rozpoczęły się z blisko półgodzinnym opóźnieniem i gdy publika już zaczynała escytować się pokazem myśliwców FA/18 Hornet, występ został przerwany z powodu “drobnej ustreki technicznej”, która zmusiła jednego z pilotów do lądowania. Nim upłynęło 30 minut do ponownego startu naprawionego samolotu znaczna część publiczności zdążyła już wyruszyć w stronę domu. Jeśli oni wojny tak prowadzą jak pokazy, to może to wyjaśniać dlaczego utkęli w Afganistanie. “Przepraszam, czy mógłbyś posiedzieć jeszcze trochę w tej jaskini? Chcielibyśmy ją zbombardować naszymi supernowoczesnymi rakietami, tylko nam się włącznik zaciął…”.

Obiektywnie rzecz biorąc pokazy były rewelacyjne. Organizacja samego lotniska była świetna, na wystawie statycznej można było dotknąć większości samolotów i helikopterów, a do niektórych – m.in. transportowego C5, Black Hawka, FA/18 i F16 można było wsiąść, a nie tylko oglądać je przez siatkę. Żołnierze opowiadali o swojej służbie, oznaczeniach i innych militarnych ciekawostkach. Jedzenia, zabawek i pamiątek nie brakowało, a w wielu miejscach stały wojskowe beczkowozy z darmową wodą do picia. Ogólny poziom pokazów był bardzo wysoki, a zdecydowaną perełką były dwa pokazy Sean D. Truckera w najmocniejszym i najzwrotniejszym dwupłatowcu świata – Oracle Challenger III. Pokaz zespołu Geico Skytypers był bardzo dynamiczny i prezentował wysoki kunszt w lataniu synchronicznym, szczególnie, że używają oni samolotów T-6 Texan pamiętających czasy drugiej wojny światowej. Gdyby tylko nie obiecali napisów… Podobnie Blue Angels – oni naprawdę potrafią doskonale latać i dysponują sprzętem niedostępnym dla innych zespołów – gdyby zamiast stroszyć piórka zadbali o stan techniczny sprzętu (albo o zapasowy samolot jak robią ich Brytyjscy koledzy) i dobrego konferasjera, który radzi sobie z nieoczekiwanymi przerwami, to pokaz były na pewno jeden z bardziej efektownych jakie kiedykolwiek widziałem – Sonic Boom zawsze robi wrażenie!

Podsumowując – na pokazach bawiłem się świetnie, a opisałem wydarzenie bardzo źle. Wszystko przez niepotrzebnie śrubowane oczekiwania i tragincze pomyłki w realizacji. Jak piszesz bloga, to nie opisujesz, że “będziesz pisać regularnie” ani, że “pokażesz super zdjęcia i filmy” gdy brakuje Ci czasu. Żeby tak robić trzeba być strasznym… Ej, zaraz, zaraz…

By mgorecki

http://mgorecki.net/index.php/about/

4 comments

  1. Zdjecia, zdjecia – od momentu gdy mam kamere zebralo mi sie z 70GB materialow do przebrania. Z kazdym weekendem coraz wiecej ich przybywa, chyba jutro wrzuce wszystko na picase jak leci i bede linkowal, bo innych szans nie widze. Pliki sie beda wpychaly, a ja skoncze wpis, ktory zaczalem dzisiaj. Puenty mi brakuje, bez puenty publikowac nie moge!

Leave a comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *