[USA] Skąd się bierze woda sodowa?

Uwaga: artykuł zawiera dużo informacji zupełnie Ci zbędnych.

Na tytułowe pytanie próbował już odpowiedzieć Tadeusz Baranowski (“Ależ wodzu, co wódz!”), ale zmierzę się z jego wyzwaniem, gdyż tu odpowiedź jest inna.

Soda – tak Amerykanie nazywają wszystkie napoje gazowane, od lemoniady po cole. Nigdy wcześniej nie poświęcałem za dużo uwagi napojom tego typu, one po prostu były. Na studiach przed lub po wykładach szliśmy na coca-cole w butelkach 0.2l, a jakieś dwa lata temu dowiedziałem się, że napoje mają kalorie. Było to podczas spaceru po Canary Wharf w Londynie* – popijałem kupioną w Mark & Spencer lemoniadę i czekając aż Ewelina zrobi kolejne trzysta pięćdziesiąt zdjęć tego samego banku zacząłem z desperacji czytać etykietkę i mnie zamurowało, że litrowa butelka napoju dostarcza tyle samo energii co schabowy na smalcu.

Ale skąd się wzięły napoje gazowane? Kiedy powstały? Na te i inne nigdy nie zadane pytania uzyskałem odpowiedzi zwiedzając muzeum Dr Peppera – napoju prawie zupełnie nieznanego w Polsce, a dość popularnego w tej części świata. Muzeum mieści się w ślicznym, choć nieco sennym Waco, TX, około półtorej godziny na północ od Austin.

Kariera napojów zaczęła się od przedsiębiorczych aptekarzy, którzy starając się ulepszać smak swoich leków, dodawali do nich soków i innych substancji smakowych. Dokładnie nie wiadomo kto się pierwszy zorientował, że można zrezygnować z dodawania do nich medykamentów, tylko sprzedawać dla smaku, ale w połowie XIX wieku aptekarze zarabiali nieźle sprzedając farmerom nie tylko cygara, ale także „brain tonic” – napój robiący dobrze na głowę (czytaj wodę z sokiem). Aby przyciągnąć klientelę mieszali soki w tajnych proporcjach (w 1885, rok przed premierą coca-coli, Charles Alderton zaprezentował swój napój złożony z 23 różnych smaków (!), nazwany później dr Pepper). Do dzisiaj większość napojów, lącznie z coca-cola itp, sprzedawanych jest jako koncentrat do mieszania z wodą.

Napoje początkowo były nalewane z syfonów, a ich transport był niemożliwy aż do momentu wymyślenia wytrzymałych szklanych butelek. Będące w powszechnym użyciu w XIX butelki gliniane przepuszczały dwutlenek węgla, a szklane butelki nie wytrzymywały ciśnienia i pękały. Gdy już wymyślono butelki problemem okazały się… zatyczki. Okazało się bowiem, że korek wsadzony do szczelnej butelki z gazowanym napojem albo wystrzeliwuje albo schnie, kurczy się i wtedy wystrzeliwuje. Rozwiązanie – zaciskany kapsel – wymyślił i opatentował w 1892 William Painter. Dopiero ten wynalazek umożliwił obniżenie kosztów produkcji po poziomu opłacalności i masowa dystrybucja ruszyła – pierwsze maszyny potrafiły napełniać nawet 10 butelek na minutę! Ciekawostka: początkowo jako uszczelka w kapslu stosowana była płytka z naturalnego korka.

Dalsza historia dr Peppera to prawdziwy Amerykański Sen – laboratorium na zapleczu rozbudowano do małej fabryczki, potem większej aż stała się globalną korporacją i obecnie napój jest dziesiątym pod względem popularności na świecie. Warto wspomnieć, że autor oryginalnej receptury nie skorzystał na popularności swojego dzieła – recepturę przekazał swojemu szefowi Wade Morrisonowi, a sam zniknął w odmętach historii.

Wartym (?) wspomnienia zabiegiem marketingowym dr Peppera było promowanie produktów firmy jako „nie-cola”. W czasach gdy Pepsi i Coca-Cola wlaczyły na noże i ograniczały wzajemnie dystrybucję wymuszając na lokalach wyłączność na jeden gatunek coli, Dr Pepper sprzedawał się cichcem jako drugi – bo „nie jest colą”. Innym ciekawym zabiegiem marketingowym wykazał się wynalazca piwa korzennego (root beer) – początkowo swój napój nazywał herbatą korzenną, ale ktoś mu zasugerował, że piwo jest znacznie popularniejsze niż herbata. Tak się budowało USA.

Amerykańska „soda” wydaje się czymś więcej niż napojem – jest tu elementem kultury. W restauracjach, nawet tych lepszych, ludzie do wymyślnych posiłków sączą przez rurki napoje ze szklanek wyładowanych po brzegi lodem.
Napoje te sprzedawane są przeważnie jako kubek bez dna (bottomless) – czasami odnoszę wrażenie, że kelnerzy przynoszą nowe kubki tak szybko, że wygląda to jakby chcieli klientów utopić. Wyjątkowo zabawną konsekwencje ma to dolewanie dla mnie – przeważnie proszę o gorącą herbatę do posiłku. Gdy zbliżam się do dna biedny kelner z niepewną miną pyta „czy chciałby Pan trochę więcej wody do swojej herbaty”? I tak, zalewają potem moje resztki herbaty i wymoczoną torebkę drugą porcją wody. Dzięki temu mam do wyboru herbatę zbyt słabą (z drugiego parzenia) albo zbyt mocną (gdy po przemyśleniu stanu mojego kubka przynoszą drugą torebkę do dołożenia do poprzedniej).

Ps. Przypomniało mi się jak pewnego dnia poznana w Tuluzie amerykańska studentka bardzo uskarżała się na ból brzucha. Odrzuciła wszelkie możliwe europejskie sugestie (coś ciepłego, jakaś tabletka etc.) tylko poprosiła o coś z bąbelkami – w Ameryce wierzą, że to pomaga. I co ciekawe – jej pomogło.

* a dokładniej (z dokładnością do 5m) tutaj: N 51° 30′ 7.09″, W 0° 1′ 27.16″

By mgorecki

http://mgorecki.net/index.php/about/

6 comments

  1. A teraz mała niespodzianka (za Wikipedią):
    Dr Pepper – W Polsce napój ten produkowany jest na licencji Schweppes International Limited przez “Pepsi Cola General Bottlers Poland” w zakładzie w Michrowie. Poza Polską jedynie w Kanadzie prawa do produkcji i dystrybucji napoju posiada PepsiCo.

    Pozdrawiam!
    Btw. bardzo fajny blog :) Zasubskrybowałem.

  2. @asterisk dzięki za uzupełnienie. To jest doskonały przykład na wielką różnicę między Polami, a Amerykanami. Polak o swoją rację/pozycję będzie walczył do końca, Amerykanie wierzą, że jak nie mogą wroga pokonać, to się trzeba do niego przyłączyć. W wielu krajach europejskich licencje na dr peppera posiada coca-cola. Nawet w USA dr pepper jest czesto produkowany w rozlweniach nalezacych do pepsi i coca-coli. Czysty kapitalizm!

  3. Jestem trochę młodszy od torfu, ale kapsle z korkową uszczelką całkiem dobrze pamiętam z dzieciństwa (czyli drugiej połowy ’70).
    A blog super, tak trzymać! :)

Leave a comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *