Z okazji świąt amerykańskie miasta zmieniają się w bajkowe krainy pełne mikołajów, reniferów, pingwinów, bałwanów (ciekawe skąd teksańczycy wiedzą jak wygląda bałwan. Znaczy śniegowy, bo normalnych mają w telewizji) i setek różnego rodzaju świecących ozdób. Dla dzisiejszego wpisu wybraliśmy się w trzygodzinną misję fotograficzną, w wyniku której powstało trochę zdjęć i filmów (poniżej) oraz wielka chęć przyozdobienia własnego domu. Bardzo, bardzo mi się podoba moja okolica w blasku diód led i świecących dmuchanych pingwinów.
Zapraszam od objerzenia eksperymentalnego wpisu multimedialnego. Kliknij na strzałkę aby rozpocząć pokaz zdjęć:
A teraz kliknij na drugą strzałkę, żeby zobaczyć siedem krótkich filmów pokazujących jak to się rusza:
mam mieszane uczucia co do reniferow i krasnoludków przed domami bo troche mi to kicze trąci :)
dobrze Ci traci, to jest kraj kiczu i niskich standardow :) jak powstawala ameryka, to ludzie z dusza artystyczna jezdzili do paryza, a nie zabijac natywnych mieszkancow, zeby przejac ich ziemie ;)
Nooo w końcu po takim czasie się doczekałem :D
Choć nie ukrywam, że mało, bardzo mało :P
Od jutra urlop, podciagne sie!