Mimo wszelkich prób zabetonowania całej powierzchni kraju, niektóre miejscowości nadmorskie zachowały swój urok. W jednym z takich miejsc zatrzymaliśmy się na kilka minut i w nagrodę mieliśmy możliwość obejrzenia zachodu słońca nad zatoką Palacios, która jest częścią zatoki Matagorda, która jest częścią zatoki Meksykańskiej. Nigdy wcześniej nie spotkałem wyodrębniania zatok z innych zatok (co może świadczyć o moim niedouczeniu), ale to nie jedyny nietrafiony pomysł nazewniczy tamtejszych okolic. Nazwę Matagorda nosi nie tylko zatoka, ale także wyspa, miasto, półwysep oraz cała kraina geograficzna. Ale to nie jedyne co mnie tam zaskoczyło, np. do tej pory nie wiem po co ta kobieta chodziła z parasolem:
Tym co wyróżnia Texas od innych części USA, które miałem okazję odwiedzić jest poczucie humoru. Momentami jest odrobine grubiańskie, bardzo często texaso-centryczne (np. już dwa razy słyszałem od przewodników „w 1845 Texas zezwolił Stanom Zjednoczonym na przyłączenie się do niego”), a mimo to dość swojskie (czy ktoś umie to przetłumaczyć tak, żeby zachować i treść i dowcip?):
Kilka innych zdjęć z tego samego miejsca:
Gdy wracaliśmy z plaży z przerażeniem odkryłem, że nasze auto gdzieś zniknęło. Na szczęście zostało tylko schowane za bardzo ładnym Fordem, który jest ucieleśnieniem powiedzenia, że „W Texasie wszystko jest większe”.
Tak bardzo jak lubię tutejszy humor, tak nie lubię niepunktualności, która niestety tu występuje tak masowo jak na południowym zachodzie Francji – osiem minut poślizgu przy rozpoczynaniu czegokolwiek (wycieczki, pokazu w kinie itp.) nie jest zauważane przez większość osób. Mimo porannej awarii auta (potwierdzającej starą zasadę „nie naprawiaj jeśli nie jest zepsute”) oraz zgubienia się na drodze (gdyż google maps oraz gps wsakzywały punkt oddalony o 10km od bramy wjazdowej) zdążyliśmy punktualnie na ostatnią przed świętami wycieczkę po największym na świecie ranczu King Ranch. Liczące obecnie 3340 km kwadratowych ranczo zostało założone w 1853 przez Richarda Kinga, który za 300 dolarów kupił 63 kilometry kwadratowe ziemi. Biznes rósł szybko i w połowie XX w. posiadał oddziały w kilku krajach świata, z czego jednak zaczął się wycofywać po założeniu embarga na Kubę i obecnie składa się z dwóch oddziałów – Texańskiego oraz Florydzkiego, gdzie produkuje pomarańcze. Oddział Texański utrzymuje 60000 sztuk bydła, 300 koni używanych przez kowboi oraz jest największym na świecie producentem orzechów pekanowych (z których w moim lokalnym supermarkecie powstaje przepyszny placek pekanowy!). Tamtejsi kowboje szczycą się szególnie własnymi gatunkami bydła powstałymi przez mieszanie osobników różnych gatunków, dzięki czemu uzyskali smaczniejsze mięso (podobno) oraz charakterystyczny brązowy kolor sierści. Wciąż nie wiem czy takie naturalne mieszanie gatunków jest lepsze czy gorsze od laboratoryjnej inżynierii genetycznej.
Ranczo King ma duże znaczenie dla gospodarki całego regionu, co zostało ukoronowane nazwaniem leżącego blisko miasta nazwą Kingsville. Ford dziesięć lat temu wprowadził wersję King Ranch Edition swojego flagowego pickupa F-150 , która dzięki ekskluzywnym dodatkom kosztuje dwa razy więcej niż wersja podstawowa, a w 2009 roku dostała nagrodę za najbardziej luksusowy pickup roku.
W czasie autobusowej wycieczki po ranczu mieliśmy okazję zobaczyć kojota, kilka gatunków orłów, jelenie, dziki i sporą ilość innych czworonogów, których nie rozpoznałem. Przewodnik opowiadał historie z życia rancza, np. że każdy kowboj dostaje rocznie pięć koni, które ma wytresować i od wyników egzaminu zależy jego premia. Jakbym mógł za $300 kupić kilka kilometrów kwadratowych ziemi…
No nieźle nieźle… Tylko, że tak urwałeś w połowie zdania ;) To było zamierzone?
Tak, zostalem zastrzelony indianska strzala ;)